wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 11 ,, Po prostu Paul mnie lubi "


No hej!
Dzisiaj krótka notka na początek.
I tak oto jest 11 :)
Wiem, że rozdziały są krótkie, ale po od miesiąca cierpię na absolutny brak weny. Według mnie to wyżej to nędzne wypociny :c Przepraszam was za to.
Chciałam także podziękować za ponad 3573 wyświetleń!!! Ludzie kocham was ! <3 <3 <3  <BigHug>
Chciałam wam również podziękować za komentarze pod 10. Dziewczyny przysięgam popłakałam się, gdy je czytałam.. Kocham was i bardzo dziękuje za wasze wsparcie :) 
Gdybyście chcieli w trakcie rozdziału jest tekst pewnej piosenki. Pisałam cały rozdział przy niej i wydaje mi się, że ta część w której jest wpleciony tekst najlepiej się czyta przy słuchaniu utworu. Tak więc tu jest link -> piosenka
A teraz zapraszam do czytania :)
11 komentarzy = 12 rozdział








Odsunęliśmy się od siebie natychmiast, patrząc sobie w oczy. Na jego twarzy malował się szok, niepokój oraz inne uczucia, których nie potrafiłem rozpoznać. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Za nimi stała moja siostra z torba podróżną.
- Wracam do Trish. Chciałam się pożegnać – powiedziała maskując smutek, lec z widziałem to w jej oczach, że nie chce wracać.
- Musisz? – zapytałem obejmując ją mocno.
- Wiesz, wypadałby. Trish się martwi, nie widziałyśmy się już kilka tygodni.
- Słuchaj, a jeżeli załatwię tobie i Trish bilet, abyście mogły jechać z nami? – spytałem z nadzieją
- Musiałabym o tym z nią pogadać, ale myślę, że nie będzie problemu-uśmiechnęła się pokazując rząd śnieżnobiałych i prostych ząbków.
Odpowiedziałem jej również uśmiechem i razem wyszliśmy z pokoju. Nie oglądałem się za siebie, Zayn nawet nie powiedział słowa, gdy weszła Nicol. Chyba będę musiał z nim pogadać, czego najbardziej się boje. Nawet nie wiem, kto zaczął ten pocałunek. Co mnie jeszcze bardziej ciekawi, dlaczego po prostu mnie nie odepchnął, przecież Zayn nie jest gejem o tym, że jest biseksualny tez nigdy nie słyszałem. Wszedłem do swojego pokoju i odnalazłem telefon. Po trzech sygnałach usłyszałem glos Paula.
-Cześć Liam. Czy coś się stało? – zapytał troskliwym głosem. Mimo iż był, jaki był to martwił się o nas. Chciał, aby nasza kariera trwała jak najdłużej, dlatego męczył nas koncertami, jakimiś wystawami czy spotkaniami.
- Nie, znaczy tak. Mam prośbę. Czy dałoby radę, aby w trasę pojechała moja siostra i jej 2 koleżanki?
- Liam… Nie do końca wiem czy to dobry pomysł. A te koleżanki to, kto?
- Jedna jest, z Niall’em, a druga to dziewczyna mojej siostry – westchnąłem.
- Czyli to u was rodzinne? – Zaśmiał się nasz menadżer.
- Taa… - odburknąłem.
- Wybacz Li – powiedział z troską – myślę, że dam rade załatwić dodatkowe pokoje i miejsca w samolocie.
-dziękuje!!!! – wykrzyknąłem szczęśliwy.
- Nie ma za co. Uważaj na resztę – powiedział i zakończył rozmowę.
Cały szczęśliwy wyszedłem z pokoju, schodząc na dół, uspokoiłem się trochę, aby mój plan z powiadomieniem dziewczyn się udał. Rozsiadłem się na kanapie w salonie i położyłem nogi na ławie. Wszyscy znajdowali się w jednym pomieszczeniu. Nawet Zayn, choć był lekko przygaszony i intensywnie o czymś myślał. Podejrzewałem, o czym lecz teraz cos innego zajmowało moja głowę.
- Tobie nie za wygodnie? – zapytała Pat trzepiąc mnie gazeta po nogach?
- Tak mi odpłacasz, wstrętna dziewojo? – odparłem poważnym głosem.
- Niby za co? – Jej mina rozśmieszyłaby umarlaka. Podniosła prawą brew ku górze i lewy kącik ust. Nie wiedziałem, że takie coś jest możliwe!
- Dziewczyny, co wy na to, aby robić zakupy w USA, później Japonii, a na koniec wschodniej i północnej Europie? – powiedziałem zachowując powagę, lecz na moich ustach już dawno był szyderczy uśmiech.
- O czym ty znowu gadasz Li? – tym razem odezwała się moja siostrzyczka.
-A o tym, że jedziecie z nami w trasę. I Trish też ma bilet – uśmiechnąłem się, gdy 2 dziewczyny wręcz rzuciły się na mnie, a blondynek na nie.
- Stary jak ty to zrobiłeś? – odezwał się Niall.
- Po prostu Paul mnie lubi – wyszczerzyłem swoje zęby. Wszyscy zaczęli się cieszyć. Wszyscy prócz Zayn’a który opuścił już pokój. Poszedłem go szukać i znalazłem go w ogrodzie. Siedział nad basenem, na leżaku i palił papierosa.
- Gratulacje z załatwienia biletów – rzekł zaciągając się dymem.
-, Dzięki, ale nie było to trudne. Zayn… To co się zdarzyło… -zacząłem.
-Nie Li. Nie wiem czemu to zrobiliśmy. Przepraszam, że cię sprowokowałem. Zapomnijmy o tym – uśmiechnął się lekko. A moje serce delikatnie pękło, te słowa były tymi słowami, których nigdy nie chciałem usłyszeć. Przełknąłem gule, która rosła mi w gardle i odpowiedziałem:
- Pewne, nic nie było – uśmiechnąłem się blado, choć do moich oczu cisnęły się łzy.
Podaliśmy sobie dłonie ściskając je przyjaźnie. Nie wiedziałem co zrobić, co myśleć. Tysiące myśli przelatywały przez moją głowę, lecz żadna nie zdawała się być w miarę zrozumiała ani dla mnie, ani dla innych tym bardziej. Zayn wstał z leżaka i wrócił do domu. Ja zostałem. Czułem pustkę. Pustkę, która oganiała całe moje ciało. Dziwne uczucie nieprawdaż? Masz kogoś, lecz tak naprawdę go nie masz. Poczułem jak zimny wiatr pieści moją skórę wywołując na niej dreszcze. Byłem w krótkim rękawku. Blizn nie było widać, ale ja je czułem. Były tam, a dokładnie w sercu. Całe serce było z głębokich ranach, z których krew wyciekała jak woda z kranu.


PERSPEKTYWA PATRICI
Mojego szczęścia nie da się opisać, ale miałam wątpliwości co do wyjazdu z chłopcami. Z jednej strony będę miała Niall’a na co dzień, a tak to byśmy się nie widzieli bardzo długo. A z drugiej strony… Louis… Od kłótni chłopaków Niall nadal jest cięty wobec Lou. Martwię się tym. Od dłuższego czasu zaczęłam również odczuwać głód narkotykowy, który coraz bardziej mi przeszkadzał. Nikomu o nim nie mówiłam wiec postanowiłam, że sama sobie doskonale dam z tym radę. Kiedy już emocje w salonie opadły zgłosiłam się na ochotnika w robieniu obiadu. Oczywiście na mojego pomocnika zgłosił się nie kto inny jak Louis. Widziałam lekkie zdenerwowanie w oczach ukochanego, lecz szybko do niego podeszłam i pocałowałam czule w usta i wyszeptałam swoje uczucia do niego a w jego oczach znów zagościły urocze ogniki a na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Ze względu na jego karnacje rumieńce były bardzo widoczne i była to kolejna rzecz, która tak mocno w nim kochałam. Kiedy wszyscy poszli na górę razem z Lou zabraliśmy się za przygotowanie kurczaka w miodzie i wielkiej porcji sałatki. Podzieliliśmy się obowiązkami i tak oto w ten spodoba ja siekałam warzywa a Louis obierał ziemniaki. W tym czasie Tommo wciąż próbował mnie w jakikolwiek sposób zagadać, lecz ja nie miałam humoru na wesołe rozmowy. Gdy włożyliśmy kurczaka do piekarnika, zaczęliśmy rozkładać talerze oraz kieliszki na stole. Brunet rozstawił dobre, czerwone, półwytrawne wino oraz dwa kartony soku pomarańczowego. Zawołałam wszystkich na obiad i razem zasiedliśmy do stołu. Choć nie miałam ochoty jeść wmusiłam w siebie pół udka kurczaka i porcję sałatki. Liam był dziwnie nieobecny wraz z Malikiem. Czułam na sobie wzrok Lou, na którego w ogóle nie zwracałam uwagi. Jedynie Niall, Harry oraz Nicol zawzięcie o czymś rozmawiali.


PERSPEKTYWA LIAM’A
Po obiedzie Harry zaproponował wypad do klubu. Wszyscy się zgodzili, ale ja odmówiłem. Nie czułem się zbyt dobrze i chciałem zostać sam. Poza tym był to dobry pomysł by, choć chwile nie spoglądać na mulata co robiłem ciągle. Kiedy już wszyscy wyszli, powoli skierowałem się w stronę łazienki. Za pralka trzymałem narkotyki Pat i swoje żyletki. Podciągnąłem rękawy swojej bluzy i przejechałem żyletką po swoim nadgarstku.

Nobody sees, nobody knows

Poczułem piekący ból, zauważyłem, że żyletka jest brudna i bardzo tępa, lecz nie przeszkadzało mi to w kontynuowaniu swojego zajęcia. 

We are a secret, can't be exposed.

Przy kolejnych cięciach poczułem jego usta na swoich. Jego zapach, kochałem jego mieszankę perfum z dymem papierosów. Poczułem jego dłonie na moich biodrach.

That's how it is, that's how it goes,

Kolejne cięcie, tym razem mocniejsze. Krew już uciekała ze mnie jak woda z górskiego źródła. Zawiodłem wszystkich. Zawiodłem Pat, zawiodłem Jessice. Nie byłem u swojej psycholog od kilku tygodni. Zawiodłem Niall’a, Lou, Hazze, Dan i Jego. Czułem ból, który rozprzestrzenił się na całe moje ciało. Nie wiedziałem co jest jego powodem. Czy rany na nadgarstkach, które stawały się coraz głębsze czy ból rozdzieranego serca. Jednym słowem miałem dość.

Far from the others, close to each other.*

Moje ręce były całe we krwi. Nie wiele myśląc wziąłem do ust tabletki, które zabrałem przyjaciółce i popiłem je wodą z kranu. Uniosłem twarz i spojrzałem na siebie. Miałem podkrążone oczy, a gałki były całe czerwone, skóra była blada i z tego co mi się wydaje strasznie schudłem. Przyglądałem się sobie. Przyglądałem się słabemu chłopcu, który jest nieszczęśliwy. Pochyliłem głowę i przypatrywałem się w swoje dłonie. Z moich oczu zaczęły płynąc łzy. Nie mogłem, a może nie potrafiłem ich powstrzymać. Stałem tak oparty o umywalkę, która cała była w mojej krwi, gdy poczułem ciepłą dłoń na ramieniu. Podniosłem głowę i w lustrze zauważyłem Harry’ego. Przestraszyłem się. W jego oczach dostrzegłem łzy.
- Co tu robisz? – zapytałem ściszonym głosem.
- Źle się czułem i wróciłem. Liam nie rób sobie, nie rób tego nam – powiedział obejmując mnie mocno.
Odwróciłem się w stronę młodszego i odwzajemniłem uścisk.
- Nie płacz mały. Dam radę – zacząłem go głaskać po włosach.
- Li ja przepraszam za tą kłótnie. Ja wiem, że grasz w innej lidze **
- Ale skąd? – nie kryłem zdziwienia.
- Kiedyś podsłuchałem twoją rozmowę z Paulem. Wracałem po bluzę do studia, a ty gadaliście i usłyszałem. Nie bądź zły – samotna łza spływała z jego policzka.
- Nie jestem. Choć nie powinieneś podsłuchiwać – odparłem z lekkim uśmiechem i otarłem jego policzek z kropli słonej wody.
Harry mnie puścił i otworzył szafkę w łazience. Zaczął wyjmować bandaże i opatrunki. Po kilkunastu minutach obie ręce miałem zawinięte. W tym czasie powiedziałem mu o rodzicach, o Dani, o Zayn’ie i dzisiejszym wydarzeniu. Zadawał dużo pytań co niezbyt mnie dziwiło. Wyprałem jego koszulkę w misce, a on zaczął zmywać krew z podłogi i umywalki. Zeszliśmy na dół i włączyliśmy jakiś mecz koszykówki. Oglądaliśmy go pijąc piwo. Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy dochodzące z podwórka. Naszykowałem od razu butelki wody oraz tabletki na kaca i położyłem je na ladzie w kuchni. Kiedy weszli nadal byli w wyśmienitych nastrojach i usiedli w salonie obok Styles’a zabierając nasze piwa. W kieszeni spodni poczułem wibracje. Wyjąłem telefon i odczytałem wiadomość ,, Jutro o 13 macie wylot z lotniska. Ta wasz Trish będzie na was ze mną czekać na lotnisku. Paul „
- No słuchajcie, koniec imprezy. Wszyscy do łóżek – powiedziałem wchodząc do salonu – jutro o 13 ruszamy w trasę. Trish będzie na lotnisku – odpowiedziałem na nieme pytanie siostry.
Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi tylko ja wyszedłem na taras i zabierając paczkę papierosów z kurtki Malika i zapaliłem jednego, po czym poszedłem do swojego pokoju i oddałem się w objęcia Morfeusza.



* fragment piosenki Zary Larsson Uncover (kocham ją <3)
** ,,Granie w innej lidze" inaczej, że nie pociągają go dziewczyny ( chyba oczywiste, ale napiszę jakby ktoś nie rozumiał)


16 komentarzy:

  1. JEST ! Nawet nie wiesz jaką mam radochę, że pojawił się następny rozdział.Świetny ! :)
    Już nie mogę się doczekać trasy :D Jestem bardzo ciekawa jak Zayn i Liam poradzą sobie z tą całą sytuacją.
    Weny, kochana :*
    A co do piosenki, to właśnie gwałcę repeat ;)

    PS. U mnie też nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bożeeee... Kocham Cie <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi,
    it's me, Johann.
    OMFG... I love this chapter <3
    's prefect.
    I have a little question,
    If we can somehow get in touch?

    P.S.
    I WANT MOREEEE!!!! but 's by the way :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Of coure, that we can stay in touch. :) But i don't know how. Facebook? Skype or whatever? :))

      Usuń
    2. I don't have facebook, I forgot my password for Skype. Maybe email. Give me your email address :))

      Usuń
    3. dawnozapomniana257@gmail.com

      Usuń
    4. Okey, I sent you a message

      Usuń
  4. Wiesz co uwielbiam w Twoim blogu?
    To, że po przeczytaniu rozdziału odczuwam niedosyt.
    Za każdym razem chcę więcej i więcej.
    Masz wielki talent pisarski i nie zmarnuj tego.
    Świetnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na kolejny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, pozdrawiam i życzę duuużo weny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejku! To było boskie *.*
    Cudnie się to czytało, jeszcze przy tej piosence... Ojeju *.*
    Kocham to :D
    Szkoda mi tylko Liama... On tak cierpi... A Zayn kurcze nic nie widzi!
    Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni :)
    Czekam już nn :*
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Może tak kolokwialnie...
    Laska wymiatasz <3
    Znalazłam tego bloga wczoraj. Ktoś go polecał na zapytaj.com
    Przeczytałam całego i chcę więcej. Jak już ktoś wcześniej napisał "odczuwam niedosyt". Błagam Cie... Pisz.
    Dzięki Tobie zmieniłam swoje zdanie o 1D.
    Wcześniej ich nie znałam. Oceniałam ich tak jak większość czego teraz serdecznie żałuję. Dziękuję Ci za piękną historię która otworzyła mi oczy na rzeczywistość, i to nie tylko w związku z 1D, ale i z innymi sferami osobistymi.
    Kocham Cie i dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział. Dobrze że dodałaś link do piosenki bo jest fantastyczna i dodała takiego klimatu. Nie wiem co jeszcze napisać bo po prostu kocham twój blog i uważam że jest świetny no i już chyba wykorzystałam wszystkie epitety określające to opowiadanie we wcześniejszych komentarzach więc:
    czekam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę być jak inne i nie będę prawiła Ci komplementów, ale to tylko i wyłącznie dlatego że wszystkie zostały wykorzystane, a plagiatu nie lubię <3
    Czekam nn i to tak konkretnie czekam^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chcę następny *___*

    OdpowiedzUsuń