No hej!
Dzisiaj krótka notka na początek.
I tak oto jest 11 :)
Wiem, że rozdziały są krótkie, ale po od miesiąca cierpię na absolutny brak
weny. Według mnie to wyżej to nędzne wypociny :c Przepraszam was za to.
Chciałam także podziękować za ponad 3573 wyświetleń!!! Ludzie kocham was !
<3 <3 <3 <BigHug>
Chciałam wam również podziękować za komentarze pod 10. Dziewczyny przysięgam
popłakałam się, gdy je czytałam.. Kocham was i bardzo dziękuje za wasze
wsparcie :)
Gdybyście chcieli w trakcie rozdziału jest tekst pewnej piosenki. Pisałam cały rozdział przy niej i wydaje mi się, że ta część w której jest wpleciony tekst najlepiej się czyta przy słuchaniu utworu. Tak więc tu jest link ->
piosenka
A teraz zapraszam do czytania :)
11 komentarzy = 12 rozdział
Odsunęliśmy się od siebie natychmiast,
patrząc sobie w oczy. Na jego twarzy malował się szok, niepokój oraz inne
uczucia, których nie potrafiłem rozpoznać. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
Za nimi stała moja siostra z torba podróżną.
- Wracam do Trish. Chciałam się pożegnać
– powiedziała maskując smutek, lec z widziałem to w jej oczach, że nie chce wracać.
- Musisz? – zapytałem obejmując ją mocno.
- Wiesz, wypadałby. Trish się martwi, nie
widziałyśmy się już kilka tygodni.
- Słuchaj, a jeżeli załatwię tobie i
Trish bilet, abyście mogły jechać z nami? – spytałem z nadzieją
- Musiałabym o tym z nią pogadać, ale myślę,
że nie będzie problemu-uśmiechnęła się pokazując rząd śnieżnobiałych i prostych
ząbków.
Odpowiedziałem jej również uśmiechem i
razem wyszliśmy z pokoju. Nie oglądałem się za siebie, Zayn nawet nie
powiedział słowa, gdy weszła Nicol. Chyba będę musiał z nim pogadać, czego
najbardziej się boje. Nawet nie wiem, kto zaczął ten pocałunek. Co mnie jeszcze
bardziej ciekawi, dlaczego po prostu mnie nie odepchnął, przecież Zayn nie jest
gejem o tym, że jest biseksualny tez nigdy nie słyszałem. Wszedłem do swojego
pokoju i odnalazłem telefon. Po trzech sygnałach usłyszałem glos Paula.
-Cześć Liam. Czy coś się stało? – zapytał
troskliwym głosem. Mimo iż był, jaki był to martwił się o nas. Chciał, aby
nasza kariera trwała jak najdłużej, dlatego męczył nas koncertami, jakimiś
wystawami czy spotkaniami.
- Nie, znaczy tak. Mam prośbę. Czy dałoby
radę, aby w trasę pojechała moja siostra i jej 2 koleżanki?
- Liam… Nie do końca wiem czy to dobry pomysł.
A te koleżanki to, kto?
- Jedna jest, z Niall’em, a druga to
dziewczyna mojej siostry – westchnąłem.
- Czyli to u was rodzinne? – Zaśmiał się
nasz menadżer.
- Taa… - odburknąłem.
- Wybacz Li – powiedział z troską – myślę,
że dam rade załatwić dodatkowe pokoje i miejsca w samolocie.
-dziękuje!!!! – wykrzyknąłem szczęśliwy.
- Nie ma za co. Uważaj na resztę –
powiedział i zakończył rozmowę.
Cały szczęśliwy wyszedłem z pokoju,
schodząc na dół, uspokoiłem się trochę, aby mój plan z powiadomieniem dziewczyn
się udał. Rozsiadłem się na kanapie w salonie i położyłem nogi na ławie.
Wszyscy znajdowali się w jednym pomieszczeniu. Nawet Zayn, choć był lekko
przygaszony i intensywnie o czymś myślał. Podejrzewałem, o czym lecz teraz cos
innego zajmowało moja głowę.
- Tobie nie za wygodnie? – zapytała Pat
trzepiąc mnie gazeta po nogach?
- Tak mi odpłacasz, wstrętna dziewojo? – odparłem
poważnym głosem.
- Niby za co? – Jej mina rozśmieszyłaby
umarlaka. Podniosła prawą brew ku górze i lewy kącik ust. Nie wiedziałem, że
takie coś jest możliwe!
- Dziewczyny, co wy na to, aby robić
zakupy w USA, później Japonii, a na koniec wschodniej i północnej Europie? – powiedziałem
zachowując powagę, lecz na moich ustach już dawno był szyderczy uśmiech.
- O czym ty znowu gadasz Li? – tym razem odezwała
się moja siostrzyczka.
-A o tym, że jedziecie z nami w trasę. I
Trish też ma bilet – uśmiechnąłem się, gdy 2 dziewczyny wręcz rzuciły się na
mnie, a blondynek na nie.
- Stary jak ty to zrobiłeś? – odezwał się
Niall.
- Po prostu Paul mnie lubi –
wyszczerzyłem swoje zęby. Wszyscy zaczęli się cieszyć. Wszyscy prócz Zayn’a
który opuścił już pokój. Poszedłem go szukać i znalazłem go w ogrodzie. Siedział
nad basenem, na leżaku i palił papierosa.
- Gratulacje z załatwienia biletów –
rzekł zaciągając się dymem.
-, Dzięki, ale nie było to trudne. Zayn…
To co się zdarzyło… -zacząłem.
-Nie Li. Nie wiem czemu to zrobiliśmy.
Przepraszam, że cię sprowokowałem. Zapomnijmy o tym – uśmiechnął się lekko. A
moje serce delikatnie pękło, te słowa były tymi słowami, których nigdy nie
chciałem usłyszeć. Przełknąłem gule, która rosła mi w gardle i odpowiedziałem:
- Pewne, nic nie było – uśmiechnąłem się
blado, choć do moich oczu cisnęły się łzy.
Podaliśmy sobie dłonie ściskając je
przyjaźnie. Nie wiedziałem co zrobić, co myśleć. Tysiące myśli przelatywały
przez moją głowę, lecz żadna nie zdawała się być w miarę zrozumiała ani dla
mnie, ani dla innych tym bardziej. Zayn wstał z leżaka i wrócił do domu. Ja
zostałem. Czułem pustkę. Pustkę, która oganiała całe moje ciało. Dziwne uczucie
nieprawdaż? Masz kogoś, lecz tak naprawdę go nie masz. Poczułem jak zimny wiatr
pieści moją skórę wywołując na niej dreszcze. Byłem w krótkim rękawku. Blizn
nie było widać, ale ja je czułem. Były tam, a dokładnie w sercu. Całe serce
było z głębokich ranach, z których krew wyciekała jak woda z kranu.
PERSPEKTYWA
PATRICI
Mojego szczęścia nie da się opisać, ale
miałam wątpliwości co do wyjazdu z chłopcami. Z jednej strony będę miała
Niall’a na co dzień, a tak to byśmy się nie widzieli bardzo długo. A z drugiej
strony… Louis… Od kłótni chłopaków Niall nadal jest cięty wobec Lou. Martwię
się tym. Od dłuższego czasu zaczęłam również odczuwać głód narkotykowy, który
coraz bardziej mi przeszkadzał. Nikomu o nim nie mówiłam wiec postanowiłam, że
sama sobie doskonale dam z tym radę. Kiedy już emocje w salonie opadły
zgłosiłam się na ochotnika w robieniu obiadu. Oczywiście na mojego pomocnika
zgłosił się nie kto inny jak Louis. Widziałam lekkie zdenerwowanie w oczach ukochanego,
lecz szybko do niego podeszłam i pocałowałam czule w usta i wyszeptałam swoje
uczucia do niego a w jego oczach znów zagościły urocze ogniki a na policzkach
pojawiły się lekkie rumieńce. Ze względu na jego karnacje rumieńce były bardzo
widoczne i była to kolejna rzecz, która tak mocno w nim kochałam. Kiedy wszyscy
poszli na górę razem z Lou zabraliśmy się za przygotowanie kurczaka w miodzie i
wielkiej porcji sałatki. Podzieliliśmy się obowiązkami i tak oto w ten spodoba
ja siekałam warzywa a Louis obierał ziemniaki. W tym czasie Tommo wciąż
próbował mnie w jakikolwiek sposób zagadać, lecz ja nie miałam humoru na wesołe
rozmowy. Gdy włożyliśmy kurczaka do piekarnika, zaczęliśmy rozkładać talerze
oraz kieliszki na stole. Brunet rozstawił dobre, czerwone, półwytrawne wino
oraz dwa kartony soku pomarańczowego. Zawołałam wszystkich na obiad i razem
zasiedliśmy do stołu. Choć nie miałam ochoty jeść wmusiłam w siebie pół udka
kurczaka i porcję sałatki. Liam był dziwnie nieobecny wraz z Malikiem. Czułam
na sobie wzrok Lou, na którego w ogóle nie zwracałam uwagi. Jedynie Niall,
Harry oraz Nicol zawzięcie o czymś rozmawiali.
PERSPEKTYWA
LIAM’A
Po obiedzie Harry zaproponował wypad do
klubu. Wszyscy się zgodzili, ale ja odmówiłem. Nie czułem się zbyt dobrze i
chciałem zostać sam. Poza tym był to dobry pomysł by, choć chwile nie spoglądać
na mulata co robiłem ciągle. Kiedy już wszyscy wyszli, powoli skierowałem się w
stronę łazienki. Za pralka trzymałem narkotyki Pat i swoje żyletki.
Podciągnąłem rękawy swojej bluzy i przejechałem żyletką po swoim nadgarstku.
Nobody sees, nobody knows
Poczułem piekący ból, zauważyłem, że żyletka jest brudna i
bardzo tępa, lecz nie przeszkadzało mi to w kontynuowaniu swojego zajęcia.
We are a
secret, can't be exposed.
Przy kolejnych cięciach poczułem jego usta na swoich. Jego
zapach, kochałem jego mieszankę perfum z dymem papierosów. Poczułem jego dłonie na moich biodrach.
That's
how it is, that's how it goes,
Kolejne cięcie, tym razem mocniejsze. Krew już uciekała ze
mnie jak woda z górskiego źródła. Zawiodłem wszystkich. Zawiodłem Pat,
zawiodłem Jessice. Nie byłem u swojej psycholog od kilku tygodni. Zawiodłem
Niall’a, Lou, Hazze, Dan i Jego. Czułem ból, który rozprzestrzenił się na całe
moje ciało. Nie wiedziałem co jest jego powodem. Czy rany na nadgarstkach,
które stawały się coraz głębsze czy ból rozdzieranego serca. Jednym słowem
miałem dość.
Far from
the others, close to each other.*
Moje ręce były całe we krwi. Nie wiele myśląc wziąłem do
ust tabletki, które zabrałem przyjaciółce i popiłem je wodą z kranu. Uniosłem
twarz i spojrzałem na siebie. Miałem podkrążone oczy, a gałki były całe czerwone,
skóra była blada i z tego co mi się wydaje strasznie schudłem. Przyglądałem się
sobie. Przyglądałem się słabemu chłopcu, który jest nieszczęśliwy. Pochyliłem głowę
i przypatrywałem się w swoje dłonie. Z moich oczu zaczęły płynąc łzy. Nie
mogłem, a może nie potrafiłem ich powstrzymać. Stałem tak oparty o umywalkę,
która cała była w mojej krwi, gdy poczułem ciepłą dłoń na ramieniu. Podniosłem
głowę i w lustrze zauważyłem Harry’ego. Przestraszyłem się. W jego oczach
dostrzegłem łzy.
- Co tu robisz? – zapytałem ściszonym głosem.
- Źle się czułem i wróciłem. Liam nie rób sobie, nie rób
tego nam – powiedział obejmując mnie mocno.
Odwróciłem się w stronę młodszego i odwzajemniłem uścisk.
- Nie płacz mały. Dam radę – zacząłem go głaskać po
włosach.
- Li ja przepraszam za tą kłótnie. Ja wiem, że grasz w
innej lidze **
- Ale skąd? – nie kryłem zdziwienia.
- Kiedyś podsłuchałem twoją rozmowę z Paulem. Wracałem po bluzę
do studia, a ty gadaliście i usłyszałem. Nie bądź zły – samotna łza spływała z
jego policzka.
- Nie jestem. Choć nie powinieneś podsłuchiwać – odparłem z
lekkim uśmiechem i otarłem jego policzek z kropli słonej wody.
Harry mnie puścił i otworzył szafkę w łazience. Zaczął
wyjmować bandaże i opatrunki. Po kilkunastu minutach obie ręce miałem
zawinięte. W tym czasie powiedziałem mu o rodzicach, o Dani, o Zayn’ie i dzisiejszym
wydarzeniu. Zadawał dużo pytań co niezbyt mnie dziwiło. Wyprałem jego koszulkę
w misce, a on zaczął zmywać krew z podłogi i umywalki. Zeszliśmy na dół i włączyliśmy
jakiś mecz koszykówki. Oglądaliśmy go pijąc piwo. Nagle usłyszeliśmy głośne
śmiechy dochodzące z podwórka. Naszykowałem od razu butelki wody oraz tabletki
na kaca i położyłem je na ladzie w kuchni. Kiedy weszli nadal byli w
wyśmienitych nastrojach i usiedli w salonie obok Styles’a zabierając nasze
piwa. W kieszeni spodni poczułem wibracje. Wyjąłem telefon i odczytałem
wiadomość ,, Jutro o 13 macie wylot z lotniska. Ta wasz Trish będzie na was ze
mną czekać na lotnisku. Paul „
- No słuchajcie, koniec imprezy. Wszyscy do łóżek –
powiedziałem wchodząc do salonu – jutro o 13 ruszamy w trasę. Trish będzie na
lotnisku – odpowiedziałem na nieme pytanie siostry.
Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi tylko ja wyszedłem
na taras i zabierając paczkę papierosów z kurtki Malika i zapaliłem jednego, po
czym poszedłem do swojego pokoju i oddałem się w objęcia Morfeusza.
* fragment piosenki Zary Larsson Uncover (kocham ją <3)
** ,,Granie w innej lidze" inaczej, że nie pociągają go dziewczyny ( chyba oczywiste, ale napiszę jakby ktoś nie rozumiał)