- Czyżby nasza gwiazdeczka chciała zrobić na śniadanie naleśniki? - zapytałem, przechodząc obok Zayn'a czochrając jego włosy. W dotyku były takie miękkie, takie idealne...
- Taaa... Księciunio się uparł. Dobrze, że zostałem w kuchni, bo by wszystko zjarał - odpowiedział Niall odwracając się do mnie. Miał na sobie fartuch z napisem ,, Kiss for the best cook in the Sun ".
- Wcale bym nie spalił domu- prychnął Mulat
- Ależ oczywiście, przecież nie wątpimy w twoje zdolności kulinarne panie Malik- zaśmiałem się i oberwałem ścierką po plecach.
Sięgnąłem po sok pomarańczowy i nalałem każdemu w szklanki, usiedliśmy razem przy ladzie i zaczęliśmy jeść.
- Widzieliście gdzieś Pat? Nie wróciła na noc i się martwię - powiedział smutno Niall i jak na komendę usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i stukot obcasów.
- Payne!! Malik, Horan, Tominlison i Styles ! Ruszyć swoje chude dupy i na dół! - zawołała Patricia
- Jesteśmy w kuchni - powiedziałem spokojnie.
Do kuchni weszła dziewczyna cała w skowronkach, ubrała się inaczej niż zwykle... Tak bardziej normalnie.
- A gdzie Larry ? - zapytała ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie ma ich, a ty gdzie byłaś całą noc ?! - wybuchnął Blondyn.
- Aj kochanie, nie bądź zły - podeszła do niego i dała mu soczystego całusa w usta - spałam u nowej znajomej - wyszczerzyła się, jeżeli to możliwe, szerzej niż wcześniej.
- Co ci tak wesoło? - odezwał się Zayn.
- Bo przyprowadziłam wam gościa. Chodź !! - krzyknęła w stronę wejścia do domu.
Z holu wyszła długonoga blondynka, miała na sobie rozpiętą, zielono-czarną koszule, a pod nią białą bokserkę na ramiączkach, czarne rurki i trampki. Jej brązowe oczy spoglądały z uśmiechem na wszystkich. Była dość wysoka, bo wyższa od Pat i wtedy to zauważyłem, ciemne znamię pod brodą. Identyczne ma moja mama, ja i ...
- Hej Nicol - powiedziałem i kontynuowałem śniadanie.
- Nicol? Jaka Nicol? Nie mówiłeś, że masz takie ładne koleżanki - mrugnął do mnie Zayn.
- Hej Liam - powiedziała Nicol - Oj nie mówiłeś przyjaciołom o swojej drugiej starszej siostrze ? Sprawiasz mi ból braciszku - zaśmiała się o dziwo serdecznie, podeszła do chłopaków i się przedstawiła.
- Jakoś nie było okazji, pozatym wiesz jak to jest. Trzynastolatek może zapomnieć siostrę, która wyjechała ze swoim kochasiem i zostawiła go samego - posłałem jej chamski uśmiech.
Chłopaki mieli zdziwione miny, no tak w końcu to ja jestem ten spokojny, ten normalny.
- Czyli Ci nie powiedzieli prawdy... - szepnęła cicho - Słuchajcie mam proźbę, czy możecie nas zostawić samych ? Muszę z nim pogadać.
- Jasne - uśmiechnęła się Pat, złapała chłopaków pod rękę i wyszli do ogrodu.
- A my mamy o czym rozmawiać ? - zapytałem odkładając brudne naczynia do zmywarki.
- Rodzice nie powiedzieli Ci wszystkiego. To oni mnie wyrzucili z domu i powiedzieli, że nie jestem już ich córką.
- O widzę, że nie tylko ciebie "kochają" - odpowiedziałem robiąc cudzysłów mówić słowo ,, kochają'
- Tak... Więc powiedzieli Ci, że uciekłam z chłopakiem. Hmm w połowie tak. Chciałam zamieszkać z kimś kogo kocham, a oni się nie zgodzili...
- Stop - przerwałem jej - przecież zawsze się cieszyli jak przyprowadzałaś chłopaków, nie miałaś złych ocen. O co poszło?
- No właśnie... Chłopaków. A ja zakochałam się z kobiecie - powiedziała mi patrząc prosto w oczy.
Ja pierdole, że co ?! Moja siostra jest lesbijką ??!! Co to jest jakieś kur*a ,, Mamy Cię " ?
- Siostra, powiedz, że ściemniasz - ciągle patrzyłem w jej oczy i szukałem tych wesołych ogników, które miała, gdy robiła mi kawały.
- No sorry Liam, ja wiem, niby porządna dziewczyna, która sama co chwile przyprowadzała chłopaków do domu no, ale ... No widzisz, to są właśnie pozory - spojrzała na mnie i czule się uśmiechnęła.
- Nie tylko tobie powiedzieli, że nie chcą Cię widzieć - spoważniałem i skierowałem swój wzrok na skarpetki, były ciekawe, niebieskie w żółte gwiazdki. Chyba Hazza pomylił pokoje, bo te są Niall'a.
- Jak to ,, nie tylko mi " ? Ruth też wyrzucili z domu ?! Za co ?! - podniosła mi głowę i zobaczyła, że z moich oczu lecą łzy. Chciałem je jakoś zahamować, ale do jasnej cholery nie potrafiłem.
- Nie Ruth... Tylko mnie, bo też jestem homoseksualny - dokończyłem cicho, a Nicole przytuliła mnie mocno do siebie. Wtuliłem się w nią jak kiedyś, gdy wracałem ze szkoły i znowu jacyś chłopcy mnie pobili. Płakałem jak tamtym razem, a ona znów była moją osobistą pocieszycielką. Przez kłamstwa rodziców prawie straciłem siostrę.
PERSPEKTYWA PATRICI
- Ile oni mogą tam siedzieć? Głodny jestem - marudził blondasek.
- Nie widzieli się kilkanaście lat, daj im to nadrobić - odpowiedziałam siadając na huśtawce obok niego i łapiąc go za rękę.
- A skąd wiedziałaś, że jest siostrą Liam'a ? - zapytał Zayn
- Nie wiedziałam, zauważyłam, że ma takie samo znamię jak Liaś i poprosiłam, aby pokazała mi dowód. To samo nazwisko, znamię, miejsce urodzenie i imiona rodziców to się zorientowałam - powiedziałam wzdychając - Oj Zayn'ie, Zayn'ie , myślałam, że pod tą idealną fryzurą jest jeszcze coś, ale widać, że lakier i żel wszystko rozpuścił - uśmiechnęłam się do niego.
- Masz szczęście, że jesteś naszym drugim Horan'em i Cię wszyscy kochamy - potargał mi grzywkę i się zaśmiał.
- Hej... Może pojedziemy do Lou i Loczka? - spytał cicho Niall.
- Wiesz, to dobry plan. Kupimy dla bliźniaczek jakieś słodycze i lalki, a dla chłopaków kawa i kanapki - odparł Zayn.
Wstałam i kazałam chłopakom iść od razu do auta, poszłam zrobić kanapki dla naszego Larrego. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Liama tulącego Nicole trwali tak w bezruchu nie chcąc in przeszkadzać szybko zrobiłam kanapki z szynka i serem wzięłam kilka owoców, marchewek i wyszłam.
Kiedy dojechaliśmy do szpitala mieliśmy 8 toreb. Tak 8! Zaynowi podobały się wszystkie lalki z całym 1D, więc kupił 2 swoje i 4 pozostałych, a 2 kolejne były to normalne lalki barbie oczywiście w bikini, bo pan piękniś powiedział, że tylko taka na niego zasługuje.
Szliśmy w stronę sali dziewczynek, gdy usłyszeliśmy głośny i radosny dziewczęcy krzyk dochodzący zza drzwi. Otwierając drzwi zobaczyliśmy Hazze, który ganiał się z dziewczynami po całym pokoju, wszędzie było pełno pierza z poduszek.
Wstałam i kazałam chłopakom iść od razu do auta, poszłam zrobić kanapki dla naszego Larrego. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Liama tulącego Nicole trwali tak w bezruchu nie chcąc in przeszkadzać szybko zrobiłam kanapki z szynka i serem wzięłam kilka owoców, marchewek i wyszłam.
Kiedy dojechaliśmy do szpitala mieliśmy 8 toreb. Tak 8! Zaynowi podobały się wszystkie lalki z całym 1D, więc kupił 2 swoje i 4 pozostałych, a 2 kolejne były to normalne lalki barbie oczywiście w bikini, bo pan piękniś powiedział, że tylko taka na niego zasługuje.
Szliśmy w stronę sali dziewczynek, gdy usłyszeliśmy głośny i radosny dziewczęcy krzyk dochodzący zza drzwi. Otwierając drzwi zobaczyliśmy Hazze, który ganiał się z dziewczynami po całym pokoju, wszędzie było pełno pierza z poduszek.
- Ja tego nie zamierzam sprzątać- powiedział Zayn
-My tez nie- odpowiedziały równo siostry.
- Gdzie Lou ? - Spytałam loczka podając mu kawę i kanapki.
- U mamy - ugryzł porządny kęs kanapki - siedział przy niej całą noc. Od czasu do czasu do niego przychodziłem i go jakoś uspokajałem ale mało to dało.
Wyszłam zostawiając chłopaków z siostrami Lou. Pielęgniarka wskazała mi drzwi, gdzie leży jego mama i weszłam do wskazanego pokoju.Siedział przy łóżku mamy i trzymał ją za rękę.Podeszłam do niego powoli i go przytuliłam.
- Nie musiałaś przyjeżdżać- szepnął gładząc moją dłoń.
- Ale chciałam- opowiedziałam równie cicho- Jesteś moim przyjacielem i będę Cię wspierać. Zresztą nie tylko ja- puściłam go i usiadłam obok na krześle. Wyjęłam kanapki, kawę i marchewki.
-Zjedz coś- powiedziałam podając mu jedzenie.
-Nie mam ochoty.
- A to mnie mało obchodzi. Jedz- przyłożyłam mu kanapkę do ust. Chwycił ją zrezygnowany i zaczął jeść. Gdy skończył chwycił kolejną i kolejną, a kiedy kanapki się skończyły zaczął jeść swoje ukochane marchewki. Razem wróciliśmy do dziewczynek. Lekarz stwierdził, że małe już mogą jechać do domu, więc już w 5 wracaliśmy, a Harry i Lou postanowili przejść się do domu i wejść jeszcze po zakupy na obiad.
Hej!
Macie tak, że czujecie się nie akceptowani przez społeczeństwo i rówieśników w szkole? Cóż jeżeli tak, to witam w grupie. Fałszywe przyjaźnie są gorsze od braku przyjaźni. Nie raz się pewnie o tym wszyscy przekonamy. To było pytanie do was, chętnie poczytam za co człowiek nienawidzi człowieka, jeżeli oczywiście chcecie się tym ze mną podzielić. Więc odpowiadajcie albo w komentarzach albo na mojego e-mail'a : dawnozapomniana257@gmail.com
Co do rozdziału. Przepraszam, ale we wtorek, środa, czwartek jest najlepszy dzień uczniów klas trzecich w gimnazjum. Mianowicie EGZAMINY -,- Uczę się 24/7 co w moim wykonaniu jest rzadkością. No i nie mam czasu nawet spotkać się z tym moim deklem, a właśnie ! Wielkie brawa dla bambusa, albowiem to on pisał za mnie praktycznie połowę, bo mi mama przeszkadzała. Co do tych obserwatorów to konto mi zawiesili na google +. Postaram się jak najszybciej to załatwić i naprawić. Więc tak jeszcze z tydzień zaglądajcie tutaj, to może mi się to w końcu uda.
Pozdrawiam was mocno !
A i jeszcze jedno :) Dzięki za te komentarze. Teraz umowa jest taka musi być więcej niż 6 ok ? Dacie rade ? No pewnie, że dacie :)) I pamiętajcie o tym e-mailu. Jeżeli czujecie się tak ja od hmm... no dłuższego czasu to piszcie :)
DawnoZapomniana
-My tez nie- odpowiedziały równo siostry.
- Gdzie Lou ? - Spytałam loczka podając mu kawę i kanapki.
- U mamy - ugryzł porządny kęs kanapki - siedział przy niej całą noc. Od czasu do czasu do niego przychodziłem i go jakoś uspokajałem ale mało to dało.
Wyszłam zostawiając chłopaków z siostrami Lou. Pielęgniarka wskazała mi drzwi, gdzie leży jego mama i weszłam do wskazanego pokoju.Siedział przy łóżku mamy i trzymał ją za rękę.Podeszłam do niego powoli i go przytuliłam.
- Nie musiałaś przyjeżdżać- szepnął gładząc moją dłoń.
- Ale chciałam- opowiedziałam równie cicho- Jesteś moim przyjacielem i będę Cię wspierać. Zresztą nie tylko ja- puściłam go i usiadłam obok na krześle. Wyjęłam kanapki, kawę i marchewki.
-Zjedz coś- powiedziałam podając mu jedzenie.
-Nie mam ochoty.
- A to mnie mało obchodzi. Jedz- przyłożyłam mu kanapkę do ust. Chwycił ją zrezygnowany i zaczął jeść. Gdy skończył chwycił kolejną i kolejną, a kiedy kanapki się skończyły zaczął jeść swoje ukochane marchewki. Razem wróciliśmy do dziewczynek. Lekarz stwierdził, że małe już mogą jechać do domu, więc już w 5 wracaliśmy, a Harry i Lou postanowili przejść się do domu i wejść jeszcze po zakupy na obiad.
Hej!
Macie tak, że czujecie się nie akceptowani przez społeczeństwo i rówieśników w szkole? Cóż jeżeli tak, to witam w grupie. Fałszywe przyjaźnie są gorsze od braku przyjaźni. Nie raz się pewnie o tym wszyscy przekonamy. To było pytanie do was, chętnie poczytam za co człowiek nienawidzi człowieka, jeżeli oczywiście chcecie się tym ze mną podzielić. Więc odpowiadajcie albo w komentarzach albo na mojego e-mail'a : dawnozapomniana257@gmail.com
Co do rozdziału. Przepraszam, ale we wtorek, środa, czwartek jest najlepszy dzień uczniów klas trzecich w gimnazjum. Mianowicie EGZAMINY -,- Uczę się 24/7 co w moim wykonaniu jest rzadkością. No i nie mam czasu nawet spotkać się z tym moim deklem, a właśnie ! Wielkie brawa dla bambusa, albowiem to on pisał za mnie praktycznie połowę, bo mi mama przeszkadzała. Co do tych obserwatorów to konto mi zawiesili na google +. Postaram się jak najszybciej to załatwić i naprawić. Więc tak jeszcze z tydzień zaglądajcie tutaj, to może mi się to w końcu uda.
Pozdrawiam was mocno !
A i jeszcze jedno :) Dzięki za te komentarze. Teraz umowa jest taka musi być więcej niż 6 ok ? Dacie rade ? No pewnie, że dacie :)) I pamiętajcie o tym e-mailu. Jeżeli czujecie się tak ja od hmm... no dłuższego czasu to piszcie :)
DawnoZapomniana