Dla mojego małego skarba :** Lubie, gdy mówisz mi o 2 w nocy, że prawdopodobnie mam zawał <3
- Chyba mamy do pogadania nie sądzisz? - powiedział groźnie wskazując na moje przedramiona.
No to mam przejebane ... Schowałem ręce pod kołdrę, uciekałem wzrokiem, byle nie patrzeć mu w oczy.
- Czekam.. - powiedział cicho łapiąc mnie za brodę, tak abym spojrzał mu prosto w oczy. Przeszedł mnie dreszcz, mimo że nie robił tego często. Co ja gadam ?! Nigdy mi tak nie robił, moje serce natychmiast przyspieszyło i zapragnąłem by robił mi tak każdego dnia, do końca naszego życia.
- Li... Proszę Cię, powiedz mi co się dzieje i dlaczego to zrobiłeś ? - szepnął łagodnie, spojrzałem w jego czekoladowe oczy, sądziłem, że znajdę w jakimś ciemnym i dalekim zakamarku choć trochę miłości, znalazłem, ale przyjacielską. Zacisnąłem dłonie i usta by się uspokoić i nie wydrzeć się na Zayn'a, lecz mi się to nie udało.
- Ty nie wiesz jak to jest ! Zostajesz sam ! Sam !! Rodzice Cię nie akceptują, siostra ma Cię w dupie, nie żyje najważniejsza dla ciebie osoba i myślisz, że wszystko ok ?! Otóż nie ! Mam dość ukrywania i oszukiwania was bez przerwy ! Mam dość okłamywania Daniell! To nie fair wobec jej i was... Nie chce tego, rozumiesz ? Wole z tym zostać sam.. - uspokoiłem się lekko.
- Li, jeżeli tego potrzebujesz to wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Ja pogadam z chłopakami i wszystko będzie dobrze. Obiecuje - powiedział, głaszcząc moje ramie.
- Nie. Nie będzie dobrze - szepnąłem, prawie niesłyszalnie, lecz gdy ja odwróciłem głowę on cały czas mnie obserwował i wyłapał słowa z moich ust.
- Będzie, obiecuje.
- Zayn do cholery ! Umiałbyś żyć z myślą, że osoba którą kochasz od bardzo dawna, która jest dla ciebie wszystkim co masz, za którą mógłbyś umrzeć i oddać wszystko co ci zostało, kocha kogoś innego ?! - wykrzyknąłem.
- Lia...- zaczął
- Nie, ty tego nie wiesz- przerwałem mu- Perrie to zwykła wywłoka ! Przejrzałem ją bardzo dawno temu. Ale byłeś szczęśliwy. Nadal jesteś. Masz rodzinę, która cię kocha i u której masz wsparcie.
- Liam, ale ty masz mnie- powiedział pewnie.
- Nie mam nikogo. Nawet was. Jesteście zaślepieni fankami, zabawą, alkoholem i tą całą dorosłością ! Gdzie się podział chłopak który latał prawie po suficie, krzyczący na całe gardło ,, Vas Happenin!!?? " , gdzie chłopak, który potrafił zabić, gdy ktoś prócz niego założył cokolwiek w paski, lub zjadł mu marchew ? Gdzie chłopak, który cieszył się z najgłupszych rzeczy i tak bardzo kochał koty, że przygarnął ich 6 ?! Gdzie ?! Zastąpiły ich marne imitacje, wyprani z prawdziwych uczuć ludzie, dla których bardziej liczy się sława i rozgłos, niż prawdziwi przyjaciele i ich własne zdanie! Robicie dokładnie to czego chcą ! Jak wytresowane psy ! - krzyczałem z łzami w oczach. Powiedziałem mu to co czułem od tak długiego czasu, Hazza zostawił koty i gdyby nie ja i Niall, umarłyby z głodu, Louis'a nawet nie interesuje przyjście do domu na kilka chwil, aby je z nami spędzić, a on ? On jest ślepo zapatrzony w Perrie i czubek własnego nosa. Spojrzał na mnie oniemiały, próbował coś powiedzieć, lecz zrezygnował, wyszedł zostawiając mnie samego z własnymi myślami.
Przyszedł, z tego co wskazywał zegar, godzinę później i oznajmił cicho, że jedzie do Perrie, z dołu słychać było trzaśnięcie drzwiami. Serio to staje się męczące. Leżałem na boku, Bóg wie ile godzin. Patrzyłem się w biały sufit i myślałem o moich żyletkach. Uzależniłem się. Uzależniłem się od bólu, przynajmniej przyznałem się w myślach. Przecież tak niedawno było dobrze, siedzieliśmy razem, uczyliśmy się piosenek i jedynym naszym problemem było to przy przejdziemy do finału, a dziś ? Najmniej zmienił się Niall, stał się pewniejszy siebie i przestały go obchodzić te wstrętne komentarze na twitter'ze. Kiedy zaburczało mi w brzuchu uznałem, że trzeba ruszyć dupę i zejść na dół do kuchni, aby coś zjeść. Miałem ochotę na tosty z serem i ketchupem, podszedłem do lodówki wyjąłem ser i ketchup, wyciągnąłem z szafki 4 kawałki chleba tostowego i wrzuciłem kanapki do tostera. Gdy na tosterze zaświeciło się zielone światełko, wyjąłem tosty i polałem je ketchupem. Usiadłem przy stole, zjadłem szybko i popiłem wodą, kiedy chciałem iść na górę do pokoju, usłyszałem cichy płacz w salonie, nie wiedziałem, że ktoś poza mną jest w domu. Przecież Zayn wyszedł kilka godzin temu, wszedłem do salonu, a na kanapie, zwinięty w kulkę, leżał wcześniej wymieniony chłopak. Płakał cicho wtulony w poduszkę, aby nie było go słychać, usiadłem cicho przy jego głowie, dotykając delikatnie jego pleców. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Jego czekoladowe tęczówki, które wielbiłem ponad wszystko inne, straciły blask, białka oczu stały się przekrwione, policzki miał mokre od łez, a nos był cały czerwony.
- Li.. Ja.. Jestem idiotą, pojechałem do Niej, myślałem, że mi to wytłumaczy, że nie wiem.. Była pijana, albo coś . A wiesz co ona powiedziała? Że tak naprawdę nigdy nic do mnie nie czuła. Byłem marionetką w jej rękach. Mi naprawdę zależało... A ona... - otarł rękawem oczy i policzki.
- Co ze mnie za facet ? Płacze przez dziewczynę, to nie jest normalne - zaśmiał się sztucznie, podczas gdy łzy znów płynęły mu po policzkach.
- Zayn, wszyscy płaczą, gdy tracą osobę, która była dla nich ważna. Przecież nikt nie mówił, że prawdziwy facet ma być twardy jak skała. Każdy ma prawo okazywać emocje, no prócz Hazzy, gdy on się wścieka trzeba wiać- uśmiechnąłem się lekko.
-Haha, pamiętam - powiedział - pół godziny pozbywałeś się szkła z ręki Louis'a, kiedy my uspokajaliśmy winowajce, że nic mu nie jest- na wspomnienie tamtego wydarzenia, kąciki ust bruneta podniosły się delikatnie ku górze.
- Dobrze, że rzucił szklanką, a nie kubkiem od Dan.
- No wtedy to nie ty byś go zabił, a twoja dziewczyna- zaśmiał się - Dan jest najlepsza, ja nie wiem jak ona nas czasem znosi z Eleanor.
- Są po prostu kobietami i wiedzą, że jesteśmy idiotami - zaśmiałem się.
Zayn spojrzał na mnie i od razu wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Gdy już się trochę opanowaliśmy, włączyłem Toy Story na DVD. Malik ułożył głowę na moich kolanach, a ja głaskałem go delikatnie po ramieniu, bo wiedziałem, że nadal go boli po tej sprawie z Perrie. Nie mogłem skupić się na filmie, patrzyłem kątem oka na jego twarz, usta i włosy. Wplotłem palce w jego kruczoczarną czuprynę i przeczesywałem ją z czułością. W mniej więcej połowie filmu usłyszałem ciche pochrapywanie. Spojrzałem w dół i zobaczyłem śpiącego Zayna. Wyciągnąłem powoli telefon by sprawdzić godzinę, Zegar wskazywał 18.57.
-Zayn ? - szepnąłem i delikatnie nim potrząsnąłem lecz ten spał jak zabity, wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić.
- Wiem, że śpisz, ale przynajmniej powiem to w końcu. Zayn jesteś dla mnie najważniejszy, nie ma lepszego człowieka niż ty. Zawsze chcesz mi pomóc, skrywasz się za tą maską bad boy'a, ale ja znam tego prawdziwego Zayna Malika, którego nikt nie zna. Pamiętam jak połączyli nas w zespół, do nikogo się nie odzywałeś... - w oczach miałem łzy- tylko do mnie. Byłeś skryty, praktycznie nic nie mówiłeś, gdy ktoś był z nami. A przy mnie otwierałeś się i dawałeś się poznać. Nigdy nie zapomnę, gdy Cię pierwszy raz zobaczyłem. Byłeś taki uśmiechnięty, pełny energii. Twoja mama mówiła ci, że dasz radę i jesteś najlepszy. Nie myliła się. Pamiętam, gdy mówiłeś, że nie potrafisz tańczyć, nie jesteś tancerzem a piosenkarzem, a nam kazali tańczyć na castingu. To twoje przerażenie w oczach, nie dawało mi spokoju, chciałem Cię przytulić pocieszyć, lecz nie mogłem. Nie chciałem, aby nasza młoda przyjaźń już umarła, przez moją odmienność - delikatnie przejechałem dłonią po jego policzku- jesteś taki piękny... nie dziwię się, że masz więcej fanów na twitter'ze -uśmiechnąłem się- Pamiętam też, że po naszej przegranej, mimo wszystko płakałeś. Płakałeś tylko, gdy byłeś sam. Niall tego nie ukrywał, ty tak. Szukaliśmy Cię godzinami i ja Cię znalazłem, wtuliłeś się mocno we mnie i płakałeś jeszcze bardziej, a później już się uspokoiłeś. Dzwoniliśmy do twoich sióstr, żeby im porobić kawały z mojego telefonu. Doniya nam groziła i chciała wzywać policje. Mówiłem, że ją widzę, a ty opisywałeś mi jej pokój.. Brakuje mi tego wiesz ? Tych naszych i tylko naszych wygłupów. Kocham Cię Zayn. Kocham od tego momentu, gdy tylko Cię zobaczyłem... Kocham - ostatnie zdania powiedziałem prawie bezgłośnie.
Brunet zamruczał cicho i wtulił się we mnie mocniej. Podniosłem go i zaniosłem do jego pokoju. Przykryłem kocem, ostrożnie pocałowałem go w czoło i zeszedłem na dół. Zabrałem mu jakąś starą bluzę i chciałem wyjść, gdy zobaczyłem na podjeździe Particie.
- Co ty tu robisz? - podszedłem do niej
- Przyjechałam do ciebie, pokaż ręce- powiedziała z surową miną
- Tak ciąłem się, Zayn widział, miałem tak jakby pogadankę na ten temat, więc z łaski swojej, daj spokój.
-Nie, nie dam - spojrzała mi prosto w oczy - Liam, powiedz mu.
- Powiedziałem - spuściłem wzrok na swoje buty.
- Jak to ?! - podniosła mój podbródek i patrzyła na mnie zszokowana.
- Normalnie, zasnął mi na kolanach i mu wszystko powiedziałem.
-Li... To się nie liczy. Musisz z nim porozmawiać na serio. Kiedy oboje będziecie świadomi tego o czym mówicie.
-Nie powiem mu tego ! Nie zrozumiesz ! Wracaj do chłopaków, powiedz im, że Malik śpi u siebie, a ja idę do Danielle - powiedziałem i ruszyłem szybkim krokiem w stronę mieszkania mojej "dziewczyny". Boże jestem idiotą. Jestem kompletnym idiotą. Ja nie potrafię mu tego powiedzieć prosto w oczy. Idiota i tchórz. Tak. Witam jestem Liam Payne bądź jak ktoś woli- idiota i tchórz. Wszedłem do kwiaciarni i wziąłem 20 słoneczników, a później wstąpiłem do kawiarni po ulubioną gorącą czekoladę dla Dan. Doszedłem do jej domu i zadzwoniłem dzwonkiem. Schowałem twarz za słonecznikami, gdy otwierała drzwi.
- Wybaczysz idiocie, że tak długo się nie odzywał ? - zapytałem
- No pewnie wariacie ! - zabrała kwiaty, uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mnie mocno.
- Mam jeszcze twoją ulubioną czekoladę z kawiarni na odkupienie win - powiedziałem, podając jej papierowy kubek z napojem między czasie zdejmując bluzę i buty.
- Dzięki- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- A ty co taka uśmiechnięta ? Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie no, coś ty - kolejny uśmiech- po prostu mam dobry humor- powiedziała wchodząc do salonu i popijając jeszcze ciepłą czekoladę.
Dopiero teraz zobaczyłem jak wygląda, miała na sobie czarne legginsy opinające jej ciało i moją starą, niebieską koszulę, włosy związała wysoko w kitkę i przy delikatnym ruchu głowy, jej włosy latały we wszystkie strony świata.
- Właśnie miałam oglądać ,,Hope Springs", oglądasz ze mną ? - zapytała siadając na rozłożonej kanapie i opierając się o poduszki.
- No pewnie - uśmiechnąłem się i usadowiłem obok niej obejmując ją ramieniem.
Ona jako jedyna potrafiła teraz wywołać na mojej twarzy szczery uśmiech. Mimo, że nie darzyliśmy się głębszym uczuciem niż przyjaźń, często zachowywaliśmy się jak para. Sięgnąłem po miskę popcornu, która znajdowała się na stoliku obok kanapy i postawiłem Dan na kolanach, abyśmy mogli bez problemu po niego sięgać. Brunetka uśmiechnęła się i wtuliła mocniej we mnie. Jak zwykle pachniała wanilią co bardzo lubiłem. Znowu nie mogłem skupić się na filmie. Siedziałem i myślałem o tym czy Zayn na pewno spał i nie słyszał co do niego mówiłem. Po jakimś czasie dostałem sms'a od Louis's ,, Wracasz do domu na noc ? Zayn właśnie przyszedł, ale poszedł do pokoju nawet nam nic nie mówiąc. Chłopaki co się dzieje ? Odpisz. Lou "
O Jezu, jeszcze ten. Ja nigdy nie mogę mieć spokoju. ,, Jestem u Dan i zostaję u niej. Nic się nie dzieje. Pogadaliśmy i już jest ok" odpisałem. Siedzieliśmy z Danielle do późna, zrobiłem kanapki i poszedłem się umyć. Pod prysznicem gapiłem się na rany. Litera ,,Z" była bardzo widoczna, ale dobrze, że była dość wysoko, bo prawie przy zgięciu łokcia, więc nie będę musiał ciągle chodzić w długim rękawku. Wyszedłem z łazienki ubrany w czarne dresy i jakąś starą koszulkę.
- Jestem w pokoju ! Pycha kanapki ! - usłyszałem głos Dan z góry.
Poszedłem do salonu po telefon i aby wyłączyć wszystkie światła, gdy zobaczyłem, że dioda w moim telefonie świeci, co znaczyło nową wiadomość ,, Jutro przyjeżdżam po ciebie i jedziemy na 13.00 do psychologa. Nie przyjmuję odmowy. Dobranoc. Zayn " Świetnie ! Kuźwa lepiej być nie może, zacząłem ze złości uderzać w poduszki i płakać, chciałem iść do łazienki, żeby bawić się żyletkami, ale ona ich nie używała, a Malik zabrał mi moje. Po kilku minutach uderzania w poduszki poczułem ciepłe dłonie na moim brzuchu. To Dani mnie obejmowała mocno, przestałem męczyć poduszki i dyszałem ciężko jak po jakimś biegu.
- Co się stało ? - zapytała cicho.
- Mam iść jutro z Zaynem do psychologa.. - powiedziałem patrząc na podłogę, gdzie skapywały moje łzy.
- Liam... Czemu masz tam iść ? - puściła mnie i stanęła do mnie przodem znów mnie przytulając.
Ja nic nie mówiąc pokazałem jej swoje przedramiona. Nic nie mówiła, złapała mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju. Położyliśmy się na łóżku, przytuliła mnie mocno do siebie, gładząc moje włosy i całują czoło, a ja znów się rozpłakałem.
- Już Li... Ciii... - nadal mnie głaskała i pocieszała, objąłem ją ramieniem w talii, mocniej przygarniając do siebie i po chwili zasnąłem.
I kilka zdjęć Danielle :)
Ona jest, była i będzie dla mnie najładniejsza z dziewczyn chłopaków! :)